Oczywiście, że wraz z nadejściem grudnia zabraliśmy naszego Maleńkiego Człowieczka do Zakopanego! Przecież to nasza rodzinna tradycja. I podobnie jak dwa lata temu Jego starszy Braciszek, nasz najmniejszy Skarb rzucił oczkiem na góry z Kasprowego i z Gubałówki! A poza tym dużo spał i dużo się uśmiechał. Ech, to górskie powietrze...
Tymczasem nasz większy Bąbelek korzystał z uroków Zakopanego na całego. Bo oprócz szaleństw na basenie i zabaw z Tosią, stałą towarzyszką naszych zimowych wyjazdów, nasz Skarb pokochał jazdę na sankach. I tym środkiem transportu kazał się wozić absolutnie wszędzie :-) Oprócz tego były zabawy w śniegu, wjeżdżanie kolejką na Kasprowy i Gubałówkę, które tym razem były ogromnym przeżyciem i mnóstwo biegania po hotelowych korytarzach. Atrakcji było tak dużo, że wieczorami nasz przekochany Synek zasypiał zanim dobrze położył główkę na poduszce. A pewnego razu, zupełnie niespodziewanie, mnogość atrakcji uśpiła naszego Syneczka nawet w hotelowej restauracji :-)
Jak co roku (śmiało możemy użyć tego sformułowania, w końcu to już nasz trzeci raz!) wyjazd z Ciocią Martyną i Wujkiem Arkiem był świetny i wesoły. I jak co roku odkryliśmy nową restaurację, którą gorąco polecamy. "Pstrąg Górski". Wyśmienity! Na samych Krupówkach!
Witam szkoda ze nie można zobaczyć zdjęć. Z daty tego artykułu widzę ze byliście moi drodzy w pierwszej Polowie grudnia, i śniegu było pełno. W naszych zachodnio-polskich górach już go nie ma, i jest bardo ciepło. A maluchy na pewno były przeszczęśliwe!
OdpowiedzUsuńBylismy w pierwszy m tygodniu grudnia i sniegu bylo mnostwo. A tam, gdzie jestesmy teraz nie ma go prawie wcale. Ale nawet te male ilosci wystarczaja niektorym do swietnej zabawy :-)
UsuńWitaj, nominowałam Cię do zabawy na swoim blogu – zapraszam pod link:)
OdpowiedzUsuńhttp://dwaszczesciaimy.blogspot.com/2013/06/podwojne-wyroznienie-liebster-blog.html