sobota, 14 stycznia 2012

od jednego do dziesięciu...

Uczymy się z Synkiem mówić najprostsze słowa. Uczymy się naśladować różne zwierzątka. Uczymy się nazywać określone osoby, zwierzęta, przedmioty albo działania. Z całą pewnością nie uczymy jeszcze naszego Synka liczyć ;) Ale mimo to często czytamy sobie lub oglądamy z Synkiem książkę "Od Jednego do Dziesięciu i z powrotem".

Książka jest po prostu piękna! Jest w przeważającej części czarno-biała, a więc w takich kolorach, jakie jako pierwsze dostrzega Maleńki Człowieczek. Jest śmieszną opowiastką o dziesięciu rodzajach różnych stworzonek, które spotkały się na jednym małym kwiatku. Ma przepiękne wstążeczki, po których maszerują mrówki albo skaczą żabki. I właściwie nigdy się nie kończy, bo doliczeniu do dziesięciu zaczynamy odliczanie do jednego. I tak bez końca!

środa, 11 stycznia 2012

słowa

Zasób słów naszego Maleństwa rośnie i rośnie! Jest mama i tata. Wiadomo! Jest baba, dziadzia i ciocia. Alo (halo), doda (woda), am (jeść), pi (pić), myj myj (tłumaczenie chyba zbędne ;)), pać (spać), brum brum (pojazdy wszelkie oprócz pociągów), bo pociągi to tu tuu. Od bardzo dawna jest oczywiście NIE (nie), ale co ważne pojawiło się również jest ta (tak) :)

A ponadto piesek robi au, krówka mu, kurka ko ko, a kaczuszka ka ka.

A najśmieszniejsze są wszystkie słówka, które nawet trudno opisać, bo jeszcze nie brzmią jak konkretne słowa, ale Mama i Tata już je rozumieją. Jak choćby kocieć... (kocham cię) :)

No i zawsze na koniec jest oczywiście pa pa!

wtorek, 10 stycznia 2012

smykofonia

Taki fajny pomysł na rodzinną rozrywkę w sobotnie przedpołudnie. Z Mamą, Tatą, Babcią, Dziadkiem albo Ciocią i Wujkiem. Pomysł podrzucony przez Gosię, której bardzo dziękujemy! :)

Smykofonia, czyli koncerty dla melomaluszków w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie. Melomaluszki leżą, pełzają albo raczkują. A niektóre nawet biegają. Klaszczą, tańczą i bacznie obserwują. Bo melomaluszki mają najwyżej sześć lat! Są specjalne koncerty dla niemowlaków i dla trochę starszych. A wszystko to w zupełnie niezobowiązującej atmosferze, na miękkich poduszkach porozrzucanych na całej podłodze Sali Widowiskowej. 

Chyba trudno wyobrazić sobie bardziej bezpośredni kontakt z muzyką i bardziej komfortowe dla melomaluszka warunki do muzycznej edukacji ;)

Nasz Synek, który za kilka dni skończy półtora roku, od soboty na dźwięk piosenki "zima, zima, zima, pada, pada śnieg" klaszcze w łapki i krzyczy "dzin dzin dzin"!

środa, 4 stycznia 2012

sielankowo i leniwie

Tak jest w Guzowym Młynie, który odwiedziliśmy ostatnio we wrześniu i już za nim zatęskniliśmy. Bo to miejsce bardzo malownicze i czarodziejskie, a w starym młynie chyba nawet są duchy ;) Bo nigdzie tak wolno nie płynie nam czas. Bo jest tam tak pięknie, że chyba nigdy nie przestaniemy się zachwycać Guzowym Młynem i jego okolicami.

Idealne miejsce dla Rodziców z Maluszkami. Idealne miejsce do wieczornego oglądania filmów. Idealne miejsce do sielankowania...

I w dodatku bardzo inspirujące dla Dzieciaczków. Nasz Synek niedługo po opanowaniu sztuki chodzenia posiadł w nim umiejętność sprawnego przechodzenia przez przeszkody, czyli progi w drzwiach! A trzymiesięczna wówczas Olgusia leżąc na tarasie niespodziewanie wpadła na pomysł przekręcenia się na brzuszek. Ku ogromnej radości wszystkich leniuchujących!

wtorek, 3 stycznia 2012

taki sobie listopad

Niby wszystko przez alergię... Kolejne zapalenia oskrzeli i czasem małe zmiany skórne. Niby w testach robionych kilka miesięcy temu wyszła alergia na białko mleka i białko jajka. A podczas pobytu w szpitalu bardzo wysokie IgE. Tak, niestety przez zbyt zachowawczego lekarza nasz Synek trafił w listopadzie na dwa tygodnie do szpitala. Chyba najgorszego na świecie, więc z całego serca nie polecamy szpitala na Kopernika w Warszawie! Po wyjściu okazało się, że szpital był najgorszym miejscem z możliwych, w którym nasz Maleńki Człowieczek mógł wyzdrowieć. Nie tylko ten, KAŻDY szpital. Tak czy inaczej temat alergii był wałkowany przez lekarzy ze zdwojoną siłą.

Zrobiliśmy więc szczegółowe testy. Wyszły same "zera"... Na absolutnie wszystkie badane alergeny, w tym białko mleka i białko jajka... No to chyba pozostało tylko zwariować i radośnie żyć dalej :)

niedziela, 1 stycznia 2012

zwierzyniec

Kilka miesięcy temu w naszym domu zamieszkała żyrafka. Przyjechała do naszego Synka z Jarmarku "Planeta Dziecko" wprost od Jozimamy. Żyrafka jest prawdziwym obieżyświatem i wręcz uwielbia podróżować z nami samochodem.

Żyrafka zapragnęła ściągnąć do naszej rodziny również inne zwierzątka, ponieważ zauważyła, że nasz Maleńki Człowieczek już od pewnego czasu bardzo chętnie poznaje różne zwierzaki i jest bardzo zainteresowany ich zwyczajami. Do tego stopnia, że nawet uczy się ich mowy! ;)

Mama zajrzała więc na stronę Jozimamy, a tam... piękne, nowe żyrafki, najbardziej na świecie pasiasta zebra i kolorowe słonie z taaakimi uszami! No i rybki... :) Dziadek naszego Synka od pierwszego dnia planuje zabrać naszego Maluszka na ryby. Coś czuję, że z takimi rybkami pierwsze wędkowanie już wkrótce przed nimi! :)