piątek, 14 grudnia 2012

góry po raz pierwszy, góry po raz trzeci!

Oczywiście, że wraz z nadejściem grudnia zabraliśmy naszego Maleńkiego Człowieczka do Zakopanego! Przecież to nasza rodzinna tradycja. I podobnie jak dwa lata temu Jego starszy Braciszek, nasz najmniejszy Skarb rzucił oczkiem na góry z Kasprowego i z Gubałówki! A poza tym dużo spał i dużo się uśmiechał. Ech, to górskie powietrze...

Tymczasem nasz większy Bąbelek korzystał z uroków Zakopanego na całego. Bo oprócz szaleństw na basenie i zabaw z Tosią, stałą towarzyszką naszych zimowych wyjazdów, nasz Skarb pokochał jazdę na sankach. I tym środkiem transportu kazał się wozić absolutnie wszędzie :-) Oprócz tego były zabawy w śniegu, wjeżdżanie kolejką na Kasprowy i Gubałówkę, które tym razem były ogromnym przeżyciem i mnóstwo biegania po hotelowych korytarzach. Atrakcji było tak dużo, że wieczorami nasz przekochany Synek zasypiał zanim dobrze położył główkę na poduszce. A pewnego razu, zupełnie niespodziewanie, mnogość atrakcji uśpiła naszego Syneczka nawet w hotelowej restauracji :-)

Jak co roku (śmiało możemy użyć tego sformułowania, w końcu to już nasz trzeci raz!) wyjazd z Ciocią Martyną i Wujkiem Arkiem był świetny i wesoły. I jak co roku odkryliśmy nową restaurację, którą gorąco polecamy. "Pstrąg Górski". Wyśmienity! Na samych Krupówkach!

wtorek, 20 listopada 2012

pan brumm tego nie rozumie

Wesoła książeczka o niedźwiedziu zwanym Pan Brumm to od wczoraj ważna pamiątka w naszym domu. To już nie tylko prezent, jaki nasz starszy Synek otrzymał od Cioci Karoliny i Wujka Marcina. To również pierwsza książeczka, jaką wspólnie ze starszym Bratem i z Mamą "czytał" nasz najmniejszy Bąbelek :-) I najwyraźniej przypadła Mu do gustu, bo poczas czytania obdarzał nas wieloma pięknymi uśmiechami i nie miał absolutnie nic przeciwko czytaniu jej po raz drugi i trzeci z rzędu... ;-)

Pan Brumm jest aktualnie jednym z ulubieńców naszego starszego Synka. A ponieważ już doskonale wiemy co zrobił ten śmieszny niedźwiadek, gdy podczas meczu niespodziewanie zniknął obraz w jego telewizorze, najwyższy czas przekonać się jak Pan Brumm jechał pociągiem albo dokąd wybrał się na wycieczkę.

niedziela, 18 listopada 2012

sama radość

Wciskanie guzika przywołującego windę to najwyraźniej bardzo ważne zadanie w pewnym okresie życia każdego młodego obywatela. Do czasu, kiedy młody obywatel podejdzie do tematu zupełnie na nowo.
Tata: Synku, zawołaj windę.
Synek: Windaaa!
W sumie bardzo sensownie...

Krzywa minka podczas mycia ząbków.
Tata: Skarbie, boli Cię coś jak myjemy ząbki?
Synek ze smutkiem na buzi: Taak...
Tata: A co Cię boli?
Synek: Nóżka...

Podczas przewijania młodszego Braciszka na wiecznie zakruszonej kanapie.
Synek: Mamusiu, ja chciałbym tu usiąść.    
Nasz uroczy Bąbelek z bułeczką w rączce wskazuje swoje ulubione miejsce na owej kanapie.
Mama: Synku, a dlaczego akurat tu?
Synek z absolutnie rozbrajającą szczerością: Bo chciałbym tu nakruszyć...

I na koniec historia oddająca w pełni obecny temperament naszego kochanego Maluszka. Siedmioletnia Nel opowiadała nam ostatnio, że wygrała konkurs na lekcji baletu. Dodała również, że jej kochany brat cioteczny, czyli nasz Dwulatek raczej by go nie wygrał.
Mama: Dlaczego tak myślisz Neluniu?
Nel: Bo żeby wygrać trzeba było przez pewien czas stać bez ruchu...
:-)

wtorek, 6 listopada 2012

gruszki i imbir

Mama będąca ponownie na diecie bezmlecznej znów poszuje przepisów na ciasta bez jakichkolwiek produktów mlecznych. A kiedy Mama poszkuje przepisu na jakieś przysmaki z pomocą zawsze przychodzi Kwestia Smaku!

Przepyszne ciasto gruszkowo-imbirowe dla malutkich Alergików i Mam malutkich Alergików, jeśli tylko zwykłe masło zastąpimy masłem roślinnym.

poniedziałek, 29 października 2012

miniprzedszkole

W pewnym wieku dzieciaki potrzebują siebie nawzajem jak powietrza. A nasz przeuroczy starszy Synek zdecydowanie osiągnął ten wiek już jakiś czas temu. Ma oczywiście swoich ulubionych kompanów do zabawy. A właściwie kompanki, bo tak jakoś się składa, że jeszcze do niedawna otaczały Go głównie przedstawicielki płci pięknej :-)

Zawsze jednak jest gotowy na nowe znajomości i nowe zabawy! Dlatego od kilku tygodni chodzimy sobie na zajęcia o uroczej nazwie "Rozrabiajki". Trochę jak przedszkole, ale w towarzystwie Mamy, a nawet młodszego Brata. Trochę jak przedszkole, choć tylko przez 90 minut. Trochę jak przedszkole, bo to świetne przygotowanie dla przyszłego Przedszkolaka.

Po bardzo krótkim okresie adaptacji nasz dzielny Maluszek "Rozrabiajki" uwielbia, Mama pęka z dumy obserwując swój Skarb w akcji, a Tata słuchając relacji Mamy :-) A kilkutygodniowe rodzeństwo nie stanowi absolutnie żadnej przeszkody, aby takie zajęcia dwulatkom zaproponować. Rola młodszego rodzeństwa ogranicza się do spania i wzbudzania ogólnego zachwytu :-)

piątek, 26 października 2012

mam oko

Od kilku tygodni ranking ulubionych książek naszego Synka otwiera bezkonkurencyjne "Dawno temu w Mamoko". Wspaniała książka do opowiadania, ćwiczenia pamięci i spostrzegawczości! I choć mnogość bohaterów w pierwszym momencie przeraża niejedną Ciocię czy Wujka, z ktòrymi nasz Skarb zażyczy sobie "poczitać", Skarb pozostawał od początku nieustraszony! I z łatwością, z jaką chyba tylko dzieciaki przyswajają sobie wiedzę zapamiętywał Zofiję val Kiriję, Baltazara Kozaka czy Igora Rękotęgiego :-)

Mamoko odkryła przed naszym Synkiem Ciocia Magda, której jeszcze raz dziękujemy i zapewniamy, że Mamoko pochłania dwulatków na całego! Tak bardzo, że już szukamy innych części, w tym " Mam oko na liczby" i "Mam oko na litery".

wtorek, 23 października 2012

we czwòrkę!

Tata zapragnął przybliżyć Synom jedną ze swoich pasji. Zabrał więc Mamę i oba nasze Skarby na Rodzinny Weekend Enduro!

Nasz siedmiotygodniowy Maluszek ogólnie rzecz biorąc poszedł do tematu na pełnym luzie przesypiając w objęciach Mamy większość weekendu. W tym rajd z udziałem Taty... Za to nasz bardzo żywiołowy i prawie dorosły Dwulatek przyglądał się wyczynom Taty uważnie i ku swojej ogromnej radości zaliczył pierwszą przejażdżkę na motocyklu! Tym razem jeszcze w towarzystwie Taty :-)

Czy któryś z naszych Synów łyknie motocyklowego bakcyla? To się okaże. Tymczasem równie wiele emocji co motocykle wzbudzały zwierzątka hodowane w uroczym Ziołowym Zakątku, jesienne krzaczki i roślinki albo jeżdżący po gospodarstwie czerwony traktor :-)

Tak czy inaczej oto mamy za sobą nasz pierwszy i bardzo udany wyjazd w czteroosobowym składzie!

wtorek, 9 października 2012

historia lubi się powtarzać

Nasz Maleńki człowieczek kocha w dzień spać na rękach Mamy i szczerze nie znosi swojego łóżeczka. W nocy uwielbia spać z Rodzicami, bo wraz z upływem dnia Jego stosunek do łóżeczka wcale się nie zmienia.

Kiedy akurat nie śpi, nasz Maleńki człowieczek bardzo lubi być noszony albo przynajmniej znajdować się w pozycji półsiedzącej. No bo ile można w sufit patrzeć! 

Nasz Maleńki człowieczek od pierwszego dnia jest tak ciekawy świata, że z całych malutkich sił dźwiga swoją śliczną główkę.

Nasz Maleńki człowieczek rzekomo ma też alergię na białko mleka krowiego. Mimo braku tak wyraźnych jej objawów jak u Starszego Braciszka, kiedy był w tym samym wieku... :)

Taak, historia najwyraźniej lubi się powtarzać ;)


środa, 19 września 2012

wyjątkowy Ktoś

Przyjechał do nas kilkanaście dni temu. Jest tak maleńki, że czuję się przy nim prawie dorosły! Ma malusieńkie rączki i nóżki, maleńką główkę i ani jednego zęba. Na razie nie bardzo chce się ze mną bawić, tylko woli spać. Nawet kiedy ja głośno krzyczę :) 

Lubię Mu dawać buziaczki i głaskać po główce. I często powtarzam, że "podoba ten Braciszek!" :)


czwartek, 30 sierpnia 2012

tunele i spanie na podłodze

Nasz Synek kocha tunele! Dla radosnego okrzyku "tunel!!!" specjalnie w niektóre miejsca jeździmy okrężną drogą, ale prowadzącą przez tunel. Mamy też kolejny, bardzo ważny argument za szybkim powrotem do naszej ulubionej Chorwacji. Tam dopiero są tunele!

Choć brzmi to nieco dziwnie od tunelu rozpoczęło się również spanie na podłodze ;) Bo tunelem podczas pewnej zabawy było przykryte kocem przejście pomiędzy łóżeczkiem Synka i łóżkiem Rodziców. I niedługo po tej zabawie usypiając wieczorem nasz Bąbelek przeniósł się z łóżeczka na podłogę i zapowiedział, że dziś śpi w tunelu. I jak postanowił tak zrobił... A my tej nocy przenosiliśmy nasz Skarb z podłogi na łóżeczko wiele razy... :)

Synek nadal śpi w ogromnej większości przypadków na wygodnym łóżku, ale ostatnio Mama i Tata muszą mimo wszystko uważniej chodzić po podłodze we własnym domu. Bo na twardej podłodze Synkowi najwyraźniej śpi się świetnie! Niekiedy w czasie snu przenosi się na nawet na te fragmenty podłogi, które wcale tunelem nie są :)


środa, 29 sierpnia 2012

dwulatek w kinie

Zabraliśmy nasz Skarb do prawdziwego kina :) Raczej na próbę, aby przekonać się jak taka atrakcja spodoba się naszemu Synkowi. No i jak szybko zechce się z kina ewakuować, bo przygotowani na wyjście byliśmy w każdym momencie...

Filmu o Chudym aktualnie w repertuarze kinowym nie ma, wybraliśmy się więc na Madagaskar 3. Są w nim różne zwięrzątka, o których można dużo opowiadać, ale co najważniejsze dla naszego wielkiego fana kolei jest w nim POCIĄG!

Zwierzątka, pociąg i popcorn, który akurat jadła ulubiona siostra cioteczna naszego małego kinomana - wszystko to sprawiło, że nasz Synek obejrzał w kinie absolutnie CAŁY film! Tylko kilka razy podczas seansu zadawał pytanie "Mama, po co czekamy?" :)))


poniedziałek, 27 sierpnia 2012

mówię!

Ech ci Rodzice... Piszą o wszystkim innym, zamiast o tym, że od dobrych paru tygodni w końcu wspaniale się dogadujemy w jednym języku! Co prawda jestem zdania, że świetnie się z nimi komunikowałem od samego urodzenia, ale skoro nie zawsze od razu odgadywali o co mi chodzi wziąłem sprawy w swoje ręce! Przysłuchiwałem się tej ich mowie uważnie przez wiele miesięcy i już prawie ją opanowałem! Czasem jeszcze pytam "a co to?", ale kto pyta nie błądzi...

Natomiast Mama i Tata tak się cieszą z tego mojego gadania, że specjalnie dla nich mówię prawie cały czas. Wszystko im opowiadam i o wszystko pytam. Wydaje mi się też, że brzmienie niektórych wyrazów lepiej sobie obmyśliłem niż oni i przekonuję ich do swoich wersji. No bo czy nie ładniej powiedzieć "łacitki" zamiast "rękawiczki"? Albo "chodut" zamiast "samochód"?


piątek, 17 sierpnia 2012

Tupcio Chrupcio

Tupcia Chrupcia znamy nie od dziś, bo pierwszą książeczkę o tej zadziornej myszce nasz Synek dostał już kilka miesięcy temu. Czytaliśmy ją wiele razy i jest to zdecydowanie jedna z książeczek, do których nasz kochany mały Skarb bardzo chętnie wraca. A codzienne dbanie o ząbki i pierwsza wizyta u dentysty okazały się całkiem fajną zabawą :) Czy sprawiła to książeczka, w której Tupcio uczył się dlaczego trzeba dbać o ząbki? Pewności nie mamy, ale z dużym prawdopodobieństwem możemy założyć, że bardzo pomogła!

Wierząc więc w edukacyjny charakter całej serii od dwóch dni czytamy o tym jak Tupcio nie chciał jeść :) Ciocia Martyna i Wujek Arek, którzy słyszeli o naszym małym buntowniku, pospieszyli bowiem z pomocą obdarowując ostatnio naszego Synka książeczką o Tupciu Chrupciu, który jest łakomczuszkiem, jeśli ma przed sobą ulubione potrawy, ale potrafi mocno grymasić, jeśli trzeba zjeść coś zdrowego.

Czekamy więc cierpliwie na efekty i widzimy, że jeszcze niejeden tytuł z serii o Tupciu Chrupciu będzie w naszym domu "tematem na czasie" w najbliższych miesiącach ;)


wtorek, 14 sierpnia 2012

głodomorki i niejadki

To żadne odkrycie, że wśród dzieci są głodomorki i niejadki. To również żadne odkrycie, że małe niejadki często zaczynają się interesować jedzeniem w towarzystwie innych Maluszków, zwłaszcza takich, które niejadkami nie są. Dla Mamy i Taty świetnym odkryciem w ostatnim czasie było obserwowanie jak nasz Maleńki Człowieczek zmienia swoje nastawienie do jedzenia pod wpływem bardzo ważnej w Jego życiu osoby :)

Jakiś czas temu nasz Synek postanowił bowiem, że na śniadanka i kolacje nie będzie Mu smakowało nic oprócz kaszki i bułeczek. Żadna tam jajecznica, wędlinka, serki czy jogurty. Żadne naleśniki czy placki. Kaszka i bułki i na tym KONIEC! Obiadki to zupełnie inna bajka, zaś śniadanka i kolacje miały być najwyraźniej skromne i już.

Aż do chwili, w której owa bardzo ważna osoba, czyli siedmioletnia Nel spędziła z nami część weekendu. W towarzystwie Neluni nasz Bąbelek jadł kabanosy, naleśniki i jogurty, a nawet spróbował czekolady, która dotychczas była "niedobla" i wykrzywiająca śliczną buźkę :) I co ciekawe chęć do jedzenia wszystkiego, czego Synek spróbował w towarzystwie swojej ulubionej siostry ciotecznej pozostaje!

Mama i Tata są więc gotowi zapraszać Nelunię na każde śniadanko i kolację do naszego domu. Albo po prostu poprosimy, aby z nami zamieszkała! ;)


wtorek, 7 sierpnia 2012

wyjątkowy prezent pilnie potrzebny

Pewien Maleńki Człowieczek poszukuje wyjątkowego prezentu dla Kogoś wyjątkowego :)

Dla Kogoś, kto aktualnie uwielbia:
  • pociągi - wręcz je kocha! Każdy przejeżdżający pociąg jest mega atrakcją. Super są też pociągi zabawki. Ale prawdziwe to jednak prawdziwe!
  • wodę - zwłaszcza jak chlapie! Jedną z ostatnich największych atrakcji była kąpiel w tryskających z ziemi strumieniach wody. Super są też oczywiście kąpiele w basenie, a nawet codzienna kąpiel. Ważny jest jednak aspekt chlapania :)
  • i zabawę w chowanego - najlepiej chowa się pod kocem lub kołderką i wyskakuje z okrzykiem "łaaa!"
Poszukiwania trwają, a Mama i Tata pomagają Maleńkiemu Człowieczkowi jak tylko potrafią!


piątek, 3 sierpnia 2012

męska robota

Tata i Synek często robią coś razem. Ale tym razem to coś wyjątkowego! Prawdziwa męska robota - składanie nowego łóżeczka dla Synka! Wbijają kołki, składają poszczególne elementy,  montują szufladę. No i wkręcają śrubki. Prawdziwą wiertarko-wkrętarką, która robi "źźźźźźźź"! Ależ to przeżycie!

Mały Ptyś zapamiętał jak dawno temu Dziadek wkręcał taką wiertarko-wkrętarką jedną śrubkę i tak długo o tym wszystkim opowiadał, aż dostał od Dziadka swoją małą zieloną wiertarkę. Używa jej do naprawiania wszystkich zabawek aż do dziś :)

Tymczasem łóżeczko już złożone. Mama i Tata zadowoleni. Synek przeszczęśliwy!

Ciekawe co się przyśni Małemu Misiowi pierwszej nocy... Albo o której godzinie tej nocy przeniesie się do łóżka Rodziców :)


piątek, 27 lipca 2012

każdego dnia coś fajnego

Warsztat Mamy odkryliśmy już jakiś czas temu, więc najwyższy czas polecić go innym Rodzicom jako fajną lekturę i inspirację. Bo Warsztat Mamy to naprawdę bank pomysłów! A motto "każdego dnia coś fajnego!" bardzo do nas przemawia :)

W Warsztacie Mamy jest wiele pomysłów na wspólną zabawę, pyszne przekąski czy po prostu kreatywne wykorzystanie różnorodnych elementów dostępnych w domach. Jednym słowem kopalnia dziecięcych inspiracji! Inspiracji takich jak własnoręcznie malowane prześcieradła, niepowtarzalne koszulki kibica czy krab stopami i rękami malowany. Albo kolorowe wulkany czy innowacyjne zastosowanie pianki do golenia!

Mama i Tata mają przeczucie, że wspólnie z naszym Synkiem będziemy przede wszystkim fanami sekcji "eksperyment" ;)


poniedziałek, 23 lipca 2012

wegańskie ciasto bananowe

Zupełnie zapomnieliśmy o temacie alergii, bo... alergia najwyraźniej już kilka miesięcy temu zniknęła z naszego życia! Hurraa!!! Tym samym radośnie potwierdzamy, że faktycznie alergie u dzieci często przechodzą z wiekiem. A nasz Synek je na co tylko ma ochotę. I choć fanem słodyczy nie jest, bardzo lubi ciasto bananowe, które Mama piekła, kiedy jeszcze nasz wspólny jadłospis był bardzo ograniczony.

Ciasto jest banalnie proste i niesamowicie smaczne, więc chętnie do niego powróciliśmy robiąc je ostatnio na ogródkowe śniadanie u Cioci Doroty i Wujka Piotrka.

Składniki:
  • 4 banany
  • 2 szklanki mąki razowej (ew. zwykłej)
  • 1/2 szklanki brązowego cukru (ew. białego)
  • 2 łyżeczki sody lub proszku do pieczenia
  • 1/4 szklanki wody
  • 1/3 szklanki oleju
  • 1/3 szklanki płatków owsianych
  • szczypta soli
  • bakalie wg uznania
Przygotowanie:
Banany rozgnieść widelcem, wymieszać łyżką z resztą składników, przełożyć do formy keksowej i piec 60 minut w temperaturze 180 stopni.


środa, 18 lipca 2012

naciśnij mnie

Absolutnie każdego dnia nasz Skarb w pewnym momencie mówi "Mama, citamy" albo "Tata, citamy". Z ogromną przyjemnością czytamy więc razem z Synkiem. Mamy swoje ulubione książeczki, ale chętnie poznajemy też nowe. A w poszukiwaniach świetnych książeczek dla dzieci bardzo pomaga nam Ciocia Dorota :)

Książeczki lubimy czytać wspólnie! Nie ograniczamy się więc do samego czytania tekstu, ale opowiadamy co jest na obrazkach, mówimy razem co będzie dalej, naśladujemy różne dźwięki albo dopowiadamy to co sami wymyślimy :)

Zazwyczaj polecamy też innym Rodzicom książki, które już poznaliśmy, ale dziś zrobimy wyjątek. Bo poszukując kolejnych lektur dla Synka Mama trafiła na książkę, w której z miejsca się zakochała i którą koniecznie chce zdobyć dla Synka! Książkę o przygodach kolorowych kropek :) Książkę, którą trzeba przyciskać, wywracać i potrząsać. Książkę, na którą trzeba dmuchać albo której trzeba klaskać. I nie możemy się doczekać jak na taką zabawę zareaguje nasz wesoły Chłopczyk :)

Książka do dostania m.in. w Cudach na kiju.


sobota, 14 lipca 2012

dwa, czyli pięć

- Synku, ile masz od dziś latek?
- Pieć!
- A ile będziesz miał za rok?
- Pieć!
- A za trzy latka ile będziesz miał?
- Pieć!

Pięć czy dwa - co za różnica, kiedy lat ma się od dziś DWA :)


czwartek, 12 lipca 2012

Lalo nie śpi, tylko gra

Lalo to koleżka, którego nasz Synek poznał jakiś czas temu. I od tego czasu książeczka o Lalo i jego śmiesznej rodzince to zdecydowanie ulubiona lektura naszego Maleńkiego Człowieczka.

Kiedy cała rodzina Lalo jeszcze śpi, ten śmieszny koleżka wymyka się z domu i gra. Gra na bębenku budząc słońce, Mamę, Tatę, swoje rodzeństwo, psa i kurę. A kiedy Lalo gra, nasz Synek krzyczy "pim bam bam!".

Co więcej po zaledwie kilku razach nasz Bąbelek pamięta już doskonale treść i sam opowiada co jest na obrazkach, co niesamowicie nas wzrusza :) A po zakończeniu zawsze jest "koniec!" i... "jesce, jesce!". Jedyne co jest w stanie przekonać Synka do odłożenia książeczki to propozycja kąpieli. Bo większej atrakcji niż woda to absolutnie nie ma :) I to od dłuższego już czasu!


wtorek, 10 lipca 2012

blisko Chopina

Dawno temu jedną z obowiązkowych wycieczek w szkole podstawowej, przynajmniej dla zamieszkujących w promieniu 100 km od owego miejsca, była wycieczka do Żelazowej Woli ;) W ostatnią sobotę, mimo aktualnego braku uczniów podstawówki w naszej Rodzinie, Tata zabrał Mamę i Synka do Żelazowej Woli na niespodziankowy spacer po Parku przy Muzeum Chopina.

Park jest prześliczny i okazał się być świetnym miejscem na spędzenie wolnego dnia z Maleńkim Człowieczkiem! Jest w nim mnóstwo fajnych zakątków, które przyciągały uwagę naszego Synka. Są mosty, woda, kaczki i kwiatki, a więc mnóstwo atrakcji dla prawie dwulatka, który jest ciekawy absolutnie wszystkiego. A na dodatek w każdą sobotę są Przyjemne Chwilki, czyli warsztaty edukacyjne dla dzieciaków w wieku 3-15 lat. I coś co małe Tygrysy lubią najbardziej - Strefa zabaw, czyli przemiłe miejsce dla najmłodszych, z basenem z kulkami, bujakami, tunelem, poduchami, a nawet z kącikiem plastycznym. Tam Synkowi podobało się do tego stopnia, że nawet muzyka Chopina nie była w stanie Go od tego miejsca odciągnąć... :)


poniedziałek, 9 lipca 2012

słońce, woda i... kamyki

To nieprawda, że wakacje w Chorwacji z Maluszkiem są złym pomysłem! Owszem, większość dzieciaków uwielbia piasek, a piaszczystych plaż jest w Chorwacji jak na lekarstwo. Ale Maluchy kochają przecież także kamyki!

Zachęceni przez samego Synka, Mama i Tata, mimo wielu głosów sprzeciwu, zabrali w maju swój Skarb do ulubionej Chorwacji. I oficjalnie potwierdzają, że po pojawieniu się dzieci w życiu Rodziców, NIE TRZEBA na kilka lat rezygnować z wyjazdów do tego przepięknego, górzystego kraju :) Trzeba jedynie wyposażyć całą Rodzinę w buciki, które ułatwiają zabawę na plaży.

Nasz Synek bawił się tam świetnie! Podobało Mu się towarzystwo koleżanek Tosi i Uli. Podobało Mu się towarzystwo Cioć i Wujków. Podobała Mu się woda, statki i balkon... A najbardziej podobało Mu się wrzucanie kamyków do morza! A gdzie indziej szukać idealnych do małych rączek kamyków, przejrzystej wody i pięknych widoków gór jak nie w Chorwacji? ;)


poniedziałek, 6 lutego 2012

zasypianie

Kiedy nasz Maleńki Człowieczek był jeszcze w brzuchu Mamy dostaliśmy dla Niego prezent. Niebieskiego, grającego konika morskiego, który według wszelkich zapewnień naszych znajomych miał gwarantować stuprocentowy sukces w usypianiu absolutnie każdego Maluszka. Zaczęliśmy więc od razu przyzwyczajać naszego Synka do dźwięków konika, aby po wyjściu z brzucha od razu wiedział w czym rzecz! Nie mamy pewności jak konik morski działał wówczas na sen Synka. Na sen Taty w każdym razie działał faktycznie ze stuprocentową skutecznością! Maksymalnie przy trzecim utworze Tata już spał!

Blisko siedemnaście miesięcy temu nasz ukochany Maluszek pojawił się na świecie... i powiedział konikowi stanowcze i głośne NIE. I mówił NIE wiele razy, aż do niedawna. Od kilku tygodni konik stał się wspaniałym towarzyszem do zasypiania. Jak za bardzo świeci brzuszkiem nasz Synek odwraca go do siebie tyłem. Ale dopóki na dobre nie zaśnie konik ma grać! :)

Przez pozostałe szesnaście miesięcy szukaliśmy z Synkiem różnorodnego towarzystwa do zasypiania. Ale żadne misie, maskotki-przytulaki, kocyki czy obrazki wyświetlane na suficie zasypiać nie pozwalały. Zaraz po ramionach Mamy, Taty lub Babci, konik jest jednym z najlepszych towarzyszy do zasypiania. Choć przez moment zastanawialiśmy się czy nie zostanie nim chleb poligonowy, którego pewnego wieczoru nasz Maluszek za nic nie chciał oddać... I na którym w końcu bardzo słodko zasnął...

sobota, 14 stycznia 2012

od jednego do dziesięciu...

Uczymy się z Synkiem mówić najprostsze słowa. Uczymy się naśladować różne zwierzątka. Uczymy się nazywać określone osoby, zwierzęta, przedmioty albo działania. Z całą pewnością nie uczymy jeszcze naszego Synka liczyć ;) Ale mimo to często czytamy sobie lub oglądamy z Synkiem książkę "Od Jednego do Dziesięciu i z powrotem".

Książka jest po prostu piękna! Jest w przeważającej części czarno-biała, a więc w takich kolorach, jakie jako pierwsze dostrzega Maleńki Człowieczek. Jest śmieszną opowiastką o dziesięciu rodzajach różnych stworzonek, które spotkały się na jednym małym kwiatku. Ma przepiękne wstążeczki, po których maszerują mrówki albo skaczą żabki. I właściwie nigdy się nie kończy, bo doliczeniu do dziesięciu zaczynamy odliczanie do jednego. I tak bez końca!

środa, 11 stycznia 2012

słowa

Zasób słów naszego Maleństwa rośnie i rośnie! Jest mama i tata. Wiadomo! Jest baba, dziadzia i ciocia. Alo (halo), doda (woda), am (jeść), pi (pić), myj myj (tłumaczenie chyba zbędne ;)), pać (spać), brum brum (pojazdy wszelkie oprócz pociągów), bo pociągi to tu tuu. Od bardzo dawna jest oczywiście NIE (nie), ale co ważne pojawiło się również jest ta (tak) :)

A ponadto piesek robi au, krówka mu, kurka ko ko, a kaczuszka ka ka.

A najśmieszniejsze są wszystkie słówka, które nawet trudno opisać, bo jeszcze nie brzmią jak konkretne słowa, ale Mama i Tata już je rozumieją. Jak choćby kocieć... (kocham cię) :)

No i zawsze na koniec jest oczywiście pa pa!

wtorek, 10 stycznia 2012

smykofonia

Taki fajny pomysł na rodzinną rozrywkę w sobotnie przedpołudnie. Z Mamą, Tatą, Babcią, Dziadkiem albo Ciocią i Wujkiem. Pomysł podrzucony przez Gosię, której bardzo dziękujemy! :)

Smykofonia, czyli koncerty dla melomaluszków w Mazowieckim Centrum Kultury i Sztuki w Warszawie. Melomaluszki leżą, pełzają albo raczkują. A niektóre nawet biegają. Klaszczą, tańczą i bacznie obserwują. Bo melomaluszki mają najwyżej sześć lat! Są specjalne koncerty dla niemowlaków i dla trochę starszych. A wszystko to w zupełnie niezobowiązującej atmosferze, na miękkich poduszkach porozrzucanych na całej podłodze Sali Widowiskowej. 

Chyba trudno wyobrazić sobie bardziej bezpośredni kontakt z muzyką i bardziej komfortowe dla melomaluszka warunki do muzycznej edukacji ;)

Nasz Synek, który za kilka dni skończy półtora roku, od soboty na dźwięk piosenki "zima, zima, zima, pada, pada śnieg" klaszcze w łapki i krzyczy "dzin dzin dzin"!

środa, 4 stycznia 2012

sielankowo i leniwie

Tak jest w Guzowym Młynie, który odwiedziliśmy ostatnio we wrześniu i już za nim zatęskniliśmy. Bo to miejsce bardzo malownicze i czarodziejskie, a w starym młynie chyba nawet są duchy ;) Bo nigdzie tak wolno nie płynie nam czas. Bo jest tam tak pięknie, że chyba nigdy nie przestaniemy się zachwycać Guzowym Młynem i jego okolicami.

Idealne miejsce dla Rodziców z Maluszkami. Idealne miejsce do wieczornego oglądania filmów. Idealne miejsce do sielankowania...

I w dodatku bardzo inspirujące dla Dzieciaczków. Nasz Synek niedługo po opanowaniu sztuki chodzenia posiadł w nim umiejętność sprawnego przechodzenia przez przeszkody, czyli progi w drzwiach! A trzymiesięczna wówczas Olgusia leżąc na tarasie niespodziewanie wpadła na pomysł przekręcenia się na brzuszek. Ku ogromnej radości wszystkich leniuchujących!

wtorek, 3 stycznia 2012

taki sobie listopad

Niby wszystko przez alergię... Kolejne zapalenia oskrzeli i czasem małe zmiany skórne. Niby w testach robionych kilka miesięcy temu wyszła alergia na białko mleka i białko jajka. A podczas pobytu w szpitalu bardzo wysokie IgE. Tak, niestety przez zbyt zachowawczego lekarza nasz Synek trafił w listopadzie na dwa tygodnie do szpitala. Chyba najgorszego na świecie, więc z całego serca nie polecamy szpitala na Kopernika w Warszawie! Po wyjściu okazało się, że szpital był najgorszym miejscem z możliwych, w którym nasz Maleńki Człowieczek mógł wyzdrowieć. Nie tylko ten, KAŻDY szpital. Tak czy inaczej temat alergii był wałkowany przez lekarzy ze zdwojoną siłą.

Zrobiliśmy więc szczegółowe testy. Wyszły same "zera"... Na absolutnie wszystkie badane alergeny, w tym białko mleka i białko jajka... No to chyba pozostało tylko zwariować i radośnie żyć dalej :)

niedziela, 1 stycznia 2012

zwierzyniec

Kilka miesięcy temu w naszym domu zamieszkała żyrafka. Przyjechała do naszego Synka z Jarmarku "Planeta Dziecko" wprost od Jozimamy. Żyrafka jest prawdziwym obieżyświatem i wręcz uwielbia podróżować z nami samochodem.

Żyrafka zapragnęła ściągnąć do naszej rodziny również inne zwierzątka, ponieważ zauważyła, że nasz Maleńki Człowieczek już od pewnego czasu bardzo chętnie poznaje różne zwierzaki i jest bardzo zainteresowany ich zwyczajami. Do tego stopnia, że nawet uczy się ich mowy! ;)

Mama zajrzała więc na stronę Jozimamy, a tam... piękne, nowe żyrafki, najbardziej na świecie pasiasta zebra i kolorowe słonie z taaakimi uszami! No i rybki... :) Dziadek naszego Synka od pierwszego dnia planuje zabrać naszego Maluszka na ryby. Coś czuję, że z takimi rybkami pierwsze wędkowanie już wkrótce przed nimi! :)