sobota, 14 stycznia 2012

od jednego do dziesięciu...

Uczymy się z Synkiem mówić najprostsze słowa. Uczymy się naśladować różne zwierzątka. Uczymy się nazywać określone osoby, zwierzęta, przedmioty albo działania. Z całą pewnością nie uczymy jeszcze naszego Synka liczyć ;) Ale mimo to często czytamy sobie lub oglądamy z Synkiem książkę "Od Jednego do Dziesięciu i z powrotem".

Książka jest po prostu piękna! Jest w przeważającej części czarno-biała, a więc w takich kolorach, jakie jako pierwsze dostrzega Maleńki Człowieczek. Jest śmieszną opowiastką o dziesięciu rodzajach różnych stworzonek, które spotkały się na jednym małym kwiatku. Ma przepiękne wstążeczki, po których maszerują mrówki albo skaczą żabki. I właściwie nigdy się nie kończy, bo doliczeniu do dziesięciu zaczynamy odliczanie do jednego. I tak bez końca!

2 komentarze:

  1. Fajny blog :) Miło się czyta. Zapraszam do mnie - mam trochę starszego synka, który jest na etapie ciągłego pytania "a czemu?" - i o tym jest mój blog http://mamoaczemu.blogspot.com Dopiero zaczynam, ale się rozkręcam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki! Mieliśmy "chwilkę" przerwy, ale już powracamy! Na pewno zajrzymy na bloga, bo to bardzo ważne pytanie :)

    OdpowiedzUsuń