poniedziałek, 29 października 2012

miniprzedszkole

W pewnym wieku dzieciaki potrzebują siebie nawzajem jak powietrza. A nasz przeuroczy starszy Synek zdecydowanie osiągnął ten wiek już jakiś czas temu. Ma oczywiście swoich ulubionych kompanów do zabawy. A właściwie kompanki, bo tak jakoś się składa, że jeszcze do niedawna otaczały Go głównie przedstawicielki płci pięknej :-)

Zawsze jednak jest gotowy na nowe znajomości i nowe zabawy! Dlatego od kilku tygodni chodzimy sobie na zajęcia o uroczej nazwie "Rozrabiajki". Trochę jak przedszkole, ale w towarzystwie Mamy, a nawet młodszego Brata. Trochę jak przedszkole, choć tylko przez 90 minut. Trochę jak przedszkole, bo to świetne przygotowanie dla przyszłego Przedszkolaka.

Po bardzo krótkim okresie adaptacji nasz dzielny Maluszek "Rozrabiajki" uwielbia, Mama pęka z dumy obserwując swój Skarb w akcji, a Tata słuchając relacji Mamy :-) A kilkutygodniowe rodzeństwo nie stanowi absolutnie żadnej przeszkody, aby takie zajęcia dwulatkom zaproponować. Rola młodszego rodzeństwa ogranicza się do spania i wzbudzania ogólnego zachwytu :-)

3 komentarze:

  1. a czy nadal udaje się ukryć obecność pobliskiego placu zabaw? :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Waszego dzieciaki tylko się naucza więcej od siebie nawzajem. Tak było ze man oraz siostra. Jestem bardziej dojrzała własnie poprzez szybsze uczenie się od starszej siostry.

    OdpowiedzUsuń