piątek, 14 grudnia 2012

góry po raz pierwszy, góry po raz trzeci!

Oczywiście, że wraz z nadejściem grudnia zabraliśmy naszego Maleńkiego Człowieczka do Zakopanego! Przecież to nasza rodzinna tradycja. I podobnie jak dwa lata temu Jego starszy Braciszek, nasz najmniejszy Skarb rzucił oczkiem na góry z Kasprowego i z Gubałówki! A poza tym dużo spał i dużo się uśmiechał. Ech, to górskie powietrze...

Tymczasem nasz większy Bąbelek korzystał z uroków Zakopanego na całego. Bo oprócz szaleństw na basenie i zabaw z Tosią, stałą towarzyszką naszych zimowych wyjazdów, nasz Skarb pokochał jazdę na sankach. I tym środkiem transportu kazał się wozić absolutnie wszędzie :-) Oprócz tego były zabawy w śniegu, wjeżdżanie kolejką na Kasprowy i Gubałówkę, które tym razem były ogromnym przeżyciem i mnóstwo biegania po hotelowych korytarzach. Atrakcji było tak dużo, że wieczorami nasz przekochany Synek zasypiał zanim dobrze położył główkę na poduszce. A pewnego razu, zupełnie niespodziewanie, mnogość atrakcji uśpiła naszego Syneczka nawet w hotelowej restauracji :-)

Jak co roku (śmiało możemy użyć tego sformułowania, w końcu to już nasz trzeci raz!) wyjazd z Ciocią Martyną i Wujkiem Arkiem był świetny i wesoły. I jak co roku odkryliśmy nową restaurację, którą gorąco polecamy. "Pstrąg Górski". Wyśmienity! Na samych Krupówkach!

wtorek, 20 listopada 2012

pan brumm tego nie rozumie

Wesoła książeczka o niedźwiedziu zwanym Pan Brumm to od wczoraj ważna pamiątka w naszym domu. To już nie tylko prezent, jaki nasz starszy Synek otrzymał od Cioci Karoliny i Wujka Marcina. To również pierwsza książeczka, jaką wspólnie ze starszym Bratem i z Mamą "czytał" nasz najmniejszy Bąbelek :-) I najwyraźniej przypadła Mu do gustu, bo poczas czytania obdarzał nas wieloma pięknymi uśmiechami i nie miał absolutnie nic przeciwko czytaniu jej po raz drugi i trzeci z rzędu... ;-)

Pan Brumm jest aktualnie jednym z ulubieńców naszego starszego Synka. A ponieważ już doskonale wiemy co zrobił ten śmieszny niedźwiadek, gdy podczas meczu niespodziewanie zniknął obraz w jego telewizorze, najwyższy czas przekonać się jak Pan Brumm jechał pociągiem albo dokąd wybrał się na wycieczkę.

niedziela, 18 listopada 2012

sama radość

Wciskanie guzika przywołującego windę to najwyraźniej bardzo ważne zadanie w pewnym okresie życia każdego młodego obywatela. Do czasu, kiedy młody obywatel podejdzie do tematu zupełnie na nowo.
Tata: Synku, zawołaj windę.
Synek: Windaaa!
W sumie bardzo sensownie...

Krzywa minka podczas mycia ząbków.
Tata: Skarbie, boli Cię coś jak myjemy ząbki?
Synek ze smutkiem na buzi: Taak...
Tata: A co Cię boli?
Synek: Nóżka...

Podczas przewijania młodszego Braciszka na wiecznie zakruszonej kanapie.
Synek: Mamusiu, ja chciałbym tu usiąść.    
Nasz uroczy Bąbelek z bułeczką w rączce wskazuje swoje ulubione miejsce na owej kanapie.
Mama: Synku, a dlaczego akurat tu?
Synek z absolutnie rozbrajającą szczerością: Bo chciałbym tu nakruszyć...

I na koniec historia oddająca w pełni obecny temperament naszego kochanego Maluszka. Siedmioletnia Nel opowiadała nam ostatnio, że wygrała konkurs na lekcji baletu. Dodała również, że jej kochany brat cioteczny, czyli nasz Dwulatek raczej by go nie wygrał.
Mama: Dlaczego tak myślisz Neluniu?
Nel: Bo żeby wygrać trzeba było przez pewien czas stać bez ruchu...
:-)

wtorek, 6 listopada 2012

gruszki i imbir

Mama będąca ponownie na diecie bezmlecznej znów poszuje przepisów na ciasta bez jakichkolwiek produktów mlecznych. A kiedy Mama poszkuje przepisu na jakieś przysmaki z pomocą zawsze przychodzi Kwestia Smaku!

Przepyszne ciasto gruszkowo-imbirowe dla malutkich Alergików i Mam malutkich Alergików, jeśli tylko zwykłe masło zastąpimy masłem roślinnym.

poniedziałek, 29 października 2012

miniprzedszkole

W pewnym wieku dzieciaki potrzebują siebie nawzajem jak powietrza. A nasz przeuroczy starszy Synek zdecydowanie osiągnął ten wiek już jakiś czas temu. Ma oczywiście swoich ulubionych kompanów do zabawy. A właściwie kompanki, bo tak jakoś się składa, że jeszcze do niedawna otaczały Go głównie przedstawicielki płci pięknej :-)

Zawsze jednak jest gotowy na nowe znajomości i nowe zabawy! Dlatego od kilku tygodni chodzimy sobie na zajęcia o uroczej nazwie "Rozrabiajki". Trochę jak przedszkole, ale w towarzystwie Mamy, a nawet młodszego Brata. Trochę jak przedszkole, choć tylko przez 90 minut. Trochę jak przedszkole, bo to świetne przygotowanie dla przyszłego Przedszkolaka.

Po bardzo krótkim okresie adaptacji nasz dzielny Maluszek "Rozrabiajki" uwielbia, Mama pęka z dumy obserwując swój Skarb w akcji, a Tata słuchając relacji Mamy :-) A kilkutygodniowe rodzeństwo nie stanowi absolutnie żadnej przeszkody, aby takie zajęcia dwulatkom zaproponować. Rola młodszego rodzeństwa ogranicza się do spania i wzbudzania ogólnego zachwytu :-)