sobota, 30 października 2010

film pod tytułem...

Nigdy nie rozumieliśmy fenomenu filmowania wszystkiego i wszystkich. Z wyjazdów zdecydowanie woleliśmy przywieźć mnóstwo zdjęć niż urywane fragmenty filmów mające przedstawić urok danego miejsca. O ile sednem danej sytuacji nie była warta uwiecznienia scenka, takie nagrania amatorskimi kamerami nie bardzo nas kręciły :)

Jednogłośnie jednak stwierdziliśmy, że żadna inna okoliczność nie uzasadnia tak bardzo zakupu kamery jak pojawienie się Małego Człowieczka. Nie ma bowiem innej możliwości "trwałego zapamiętania" głośnego śmiechu Maluszka, jego czkawki, prób pełzania, a za jakiś czas pierwszych kroków, rozmów, serii min, zabaw i wielu, wielu innych sytuacji. Dla naszego Synka nagrywamy też czasem filmy-listy, w których pokazujemy mu dokąd go akurat zabieramy, aby miał możliwość "wspominania" tych miejsc również z wieku niemowlęcego :) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz